Pieniądze szczęścia nie dają, tym którzy je mają.
9 grudnia, 2015
Pieniądze szczęścia nie dają, tym którzy je mają.
Dziś jak co tydzień dostałem przelew z pracy. Zwrot kosztów za podróż służbową do klienta. Coś mnie tknęło i zacząłem przeglądać stare raporty. Wygenerowałem przegląd wszystkich wydatków z ostatnich lat, wrzuciłem do Excela, kilka formuł później moja analiza była gotowa
Od kiedy zacząłem pracować jako konsultant IT dla klientów w Europie moja służbowa karta kredytowa przerobiła 1 016 794,69 zł. Milion złotych na loty, hotele, taxówki, pralnie, śniadania, lancze, brancze, siesty i dinnery. Alkohol, eventy, imprezy i jeszcze więcej alkoholu czyli jak wiadomo – artykuły pierwszej potrzeby.
Czy wydanie „bańki” daje radość? Przez chwilę. Czy sprawia, że jesteś szczęśliwszy? Ani trochę.
Wiesz co w tym wszystkim jest zaskakujące? Mogłoby się wydawać, że im więcej kasy, tym ludzie stają się bardziej szczęśliwi, nosząc na twarzy coraz większego banana. A tu dupa.
Wygląda niedorzecznie? W tym cały problem – cholernie ciężko jest uczyć się na przykładzie innych. Gdyby ktoś powiedział mi na studiach że w wieku 23 lat będę mógł jadać 3x dziennie w restauracjach gdzie przystawka kosztuje więcej niż dniówka w mojej pierwszej pracy to byłbym przekonany, że tak wygląda raj. Gdyby ktoś dodał, że to nie uczyni mnie sczęśliwszym, na bank bym go wyśmiał.
Bo widzisz, to wszystko o czym marzysz jest jest naprawdę fajne, a przynajmniej dopóki w końcu tego nie dostaniesz. Później blednie a gdy tak się dzieje to znaczy dokładnie tyle, że wcale nie było Ci do szczęścia potrzebne.
„Executive apartment” w Hiltonie nie jest ani trochę lepszy od pokoju w akademiku jeśli koczujesz w nim sam przez cały tydzień.
Lot w klasie biznes charakteryzują 2 rzeczy – więcej miejsca na nogi i zdecydowanie większe prawdopodobieństwo kontaktu z burakowatymi pozerami.
Stek z bizona w restauracji z gwiazdką Michelin smakuje naprawdę nieźle. Przynajmniej na początku. Tylko później z każdym kolejnym kieliszkiem wina wypijanym w towarzystwie kelnera przestajesz powoli rozróżniać smaki. Z ostatnim kęsem nie zorientowałbyś się gdyby ktoś podmienił go na kotlet z Big Maca.
Nawet najpiękniejsze miejsca na Ziemi tracą swój urok gdy zwiedzasz je samemu.
Ostatnio stałem w kolejce do kasy Lidlu, miałem ochotę na bułkę z rodzynkami, ot taki kaprys. Cholernie je lubię, chciałem ją zjeść popijając espresso jak na rasowego leminga przystało. W kolejce przede mną stał starszy pan w zielonej kamizelce z kieszeniami. Na oko emeryt/rencista, czytelnik Super Expressu. Również kupował bułki z rodzynkami.
– Kiedyś jeszcze na parówki starczało a teraz tylko suchy chleb – zagaił pół żartem pół serio do młodej kasjerki.
Patrzę na Pana w zielonej kamizelce i wiem, że różnimy się tylko jednym – wiem jak to jest żyć bogato podczas gdy on nigdy się tego nie dowiedział, a statystyka podpowiada, że pewnie już się nie dowie. Tylko i aż tyle. Mam ochotę powiedzieć mu, że to wszystko nie tak jak sobie wyobraża, że te bułki są naprawdę smaczne i że te z Piotra i Pawła wcale nie smakują lepiej , ale wiem, że to nie ma sensu. Starszy Pan ogląda seriale, które mówią mu, co powinien mieć. A nie ma. Bo go zasadniczo nie stać. Bo ma 1000 zł brutto renty i nie widzi szansy na nic więcej.
Pieniądze szczęścia nie dają.
Tym, którzy je mają.
Uczono nas, że nieładnie jest chcieć być bogatym i mówić o tym głośno. Gówno prawda. Każdy z nas chce być bogaty , a patrząc na liczbę osób grających w lotto przynajmniej zdecydowana większość . Każdy powinien być bogaty, choć przez chwilę, po to by zrozumieć, że bogactwo nie bierze się z ilości rzeczy którymi się otaczamy.
Gdy jesteś dzieckiem i wychodzisz na osiedlowe boisko, nie robisz tego po to żeby zostać Lewandowskim i zarabiać miliony (ok. na osiedlu każdy marzył, żeby być jak Citko ale to była kwestia dumy a nie finansów). Robisz to bo sprawia Ci to frajdę.
Szczęście to nie fajerwerki, to małe przyjemności. To docenianie tych małych rzeczy dookoła Ciebie. To celebrowanie porannej kawy (punkt 8:20), chwil i momentów z tymi na których Ci zależy. To uczucie gdy czujesz się z samym sobą fajnie, tak zupełnie sam na sam. Szczęście to akceptacja tego że są gorsze dni, że nie musisz tryskać błyskotliwością 24/7 żeby zaspokoić potrzeby świata.
„Podczas gdy sukces oznacza, że masz rzeczy, których pragniesz szczęście oznacza, że potrafisz się cieszyć z rzeczy które masz.” – Bodo Schafer
Dobranoc
#myśliadacha #milionerzprzypadku
Continue reading:
9 grudnia, 2015
Dawid Adach
Podobał Ci się artykuł? Zapisz się po więcej:
Author:
For more than 6 years I've been working as an IT Consultant in countries like Netherlands, Belgium, Poland or India developing enterprise class systems for the biggest companies within domain.
Since 3 years co-founder of MDBotstrap.com - world class UI Framework used by NASA, Amazon, Nike, Airbus an others. Currently, my main focus is Full Stack Development, Busines Digitization and Artificial Inteligence.
Dawid Adach
Co-Founder @ MDBootstrap.com / Forbes 30 under 30 / EO'er

Gówno prawda. Jak nagle zachoruję ktoś z członków rodziny i trzeba szybkiego leczenia prywatnego to pieniądze dają szczęście. Wiem o właśnie pękło mi 4k na kitku. Więc ten art to takie mądrze nie się bo ma się kasę i wybór. Byłem już biedny. Mam teraz w miarę. Chętnie stanę się bogaty. Pozdrawiam ciepło 🙂