Słodkie cytryny czyli racjonalnie o racjonalizacji

Być może zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego pewne rzeczy pamiętamy przez całe życie, podczas gdy inne zapominamy w kilka chwil po tym, gdy się wydarzą. Według naukowców nasz mózg może pomieścić nawet petabajt danych. Dla porównania tyle danych to odpowiednik 20 milionów 4 rzędowych biurowych szafek (o takich) wypełnionych do pełna zapisanymi kartkami A4. Jako że żyjemy w epoce cyfrowej to bardziej obrazowym porównaniem będzie, jeśli powiem, że 1 petabajt wystarczyłby do zapisania 13,3 lat video w jakośći HD lub 6,6 miliarda zdjeć na FB więc… całkiem sporo.

Dlaczego więc, skoro mamy taki potencjał pamiętamy tak mało?

Na dokładną analize poświęce oddzielny wpis, ale krótka odpowiedź brzmi – to mechanizm obronny naszego organizmu. Zapytacie dlaczego? Z dwóch podstawowych powodów. Po pierwsze, ze względu na higiene – niepamiętanie jest z tego punktu widzenia bardzo pożądane, w przeciwnym wypadku pamiętalibyśmy miliony szczegółów jak kolor ścian i kształt mebli w miejscowości, w której byliśmy przejazdem 10 lat temu. Po drugie, są takie sytuacje w życiu, których zwyczajnie lepiej nie pamiętać. Niezależnie od tego, czy ktoś zrobił nam krzywdę, czy my wyrządziliśmy ją innym – ciągła trauma/poczucie winy nie pozwoliłoby nam normalnie funkcjonować.

Zapominanie to tylko jeden z mechanizmów obronnych naszego organizmu, z którego na co dzień nie zdajemy sobie sprawy. Obok zapominania istnieje jeszcze wiele innych takich jak zaprzeczanie, projekcja, regresja, indentyfikacja, sublimacja czy racjonalizacja. I właśnie temu ostatniemu chciałbym poświęcić dzisiejszy wpis.

Racjonalizacja codzienna

Proces racjonalizacji jest nieodłączną częścią naszego życia, a konkretnie podejmowania decyzji. Choć nie zdajemy sobie z tego sprawy, każda nasza decyzja jest poddawana procesowi racjonalizacji, a to dlatego, że nasz mózg dba o nasze samopoczucie i robi wzystko, żeby odsunąć od nas wszystkie złe emocje, jakimi są np. wątpliwości czy wyrzuty sumienia. Wyobraź sobie następującą sytuację:

Przymierzasz się do zmiany auta. Twoje obecne auto ma 5-8 lat, działa poprawnie, ale na rynku już pojawiły się nowsze modele, a możę Twoja sytuacja życiowa się zmieniła i auto jest momentami troche ciasne. Stajesz więc przed wyborem czy wydać np. 50 000 złotych i zmienić auto na młodsze i większe czy, czy odłożyć je lub zainwestować w coś innego. Niezależnie od decyzji, jaką podejmiesz Twój mózg będzię ją za Ciebie racjonalizował.

Decyzja A: Kupujesz auto
  • Ciężko pracuję, należy mi się cos od życia, nie można całe życie oszczędzać. 
  • Widzisz Kochanie? Ta szafa nie zmieściłaby się do starego auta, dobrze, że zmieniliśmy, bo musielibyśmy zapłacić za dowóz do domu ekstra.
  • W stare auto na pewno nie zapakowalibyśmy się ze wszystkimi bagażami. 
  • To nowe auto jest zdecydowanie bezpieczniejsze niż stare, a przecież jeździmy z dziećmi. 

Wszystkie te i wiele innych myśli, które pojawiają nam się w naszej głowie są właśnie wynikiem racjonalizacji. Nawet jeśli szafa zmieściłaby się w stare auto tak samo jak wakacyjne bagaże, z punktu widzenia naszego zdrowia nie ma sensu tego roztrząsać.

Decyzja B: Nie kupujesz auta
  • Nie rozumiem tego sąsiada, wydał 50 000 zł , a dziś po 3 latach jest warte tylko 27 000 zł. 
  • Pamiętasz Kochanie? Gdybyśmy wtedy kupili to auto, o którym myśleliśmy dziś zabrakłoby nam na wkład własny na nowe mieszkanie i musielobyśmy dalej mieszkać z rodzicami. 
  • Uh! 2600 zł za OC i AC? Chyba ich pogrzało, dobrze, że nie kupiliśmy auta, bo po podwyżkach kosztowałoby teraz ze 4 000 zł!

Podobnie jak wcześniej, nasz autorem takich refleksji najczęściej jest nasza prywatna opieka zdrowotna w postaci naszego mózgu.

Kwaśne winogrona

Wspomniałem wcześniej, że racjonalizujemy nasze decyzje, ale tak naprawdę równie często nasz mózg racjonalizuje ich brak. W psychologi takie zachowanie, czyli uznawanie za nieważny/błachy cel, którego nie osiągnęliśmy określa się mianem kwaśnych winogron. Najbardziej obrazowo można to porównać do szukania wymówek, a nasz mózg jest w tym naprawdę niezły.

Każdy z nas mężczyzn nosi w kieszeni długą listę kobiet do których chciał zagadać, ale nie starczyło mu odwagi.

  • Pewnie ma chłopaka…
  • Na bank nie jestem w jej typie
  • I tak muszę już wychodzić
  • Jeszcze tylko jeden drink i zagadam!
  • Właściwie to ona mi się wcale nie podobała.

Kto z nas Panowie tego nie zna? Rzecz jasna, nie tylko my jesteśmy fanami kwaśnych winogron. To zdarza się każdemu niezależnie od płci czy wieku, bo przecież każdy z nas znajdzie dobry powód, dla którego warto zostać na starym, bezpiecznym stanowisku w pracy, gdy opcja awansu właśnie przeszła nam koło nosa. Praca, do której nas nie przyjęli staje się w naszych oczach zdecydowanie mniej atrakcyjna niż w chwili gdy do niej aplikowaliśmy, a rzeczy, na których metce zobaczymy cene z kosmosu od razu przestają nam się podobać.

Słodkie cytryny

Przeciwieństwem kwaśnych winogron są słodkie cytryny, czyli mechanizm, który pozwala nam ocenić coś, co de facto jest niemiłe i przykre, jako przyjemne. Mówiąc prościej słodkie cytryny pozwalają nam znaleźć pozytywne aspekty w danej sytuacji. To właśnie słodkie cytryny trzymają nas w starej pracy (bo przecież nie jest taka zła) i nieudanych związkach (bo ogólnie jest dobrym człowiekiem, bo będzie dobrym ojcem dla dzieci).

O ile kwaśne winogrona są częściej domeną mężczyzn, o tyle według psychologów kobiety zdecydowanie częściej sięgają po słodkie cytryny.

  • Nie zdradziłam Cię tylko szukałam wsparcia, czułam się samotna a Ciebie nie było, nie miałam oparcia.

Według badań, kobiety zdecydowanie częściej potrafią uwierzyć w taką wersję wydarzeń, w przeciwnym wypadku cały obraz lojalnej i kochającej kobiety, które mają na swój temat legły w gruzach. To oczywiście drogie Panie nie jest zarzut, tylko statystyka. Problem podobnie jak wcześniej dotyczy zarówno mężczyzn  – głównym czynnikiem są tu wyrzuty sumienia. Dlatego najprościej jest zapomnieć „o całym zajściu” i zracjonalizować niegodne występki. Żyć jak gdyby ta sytuacja nigdy się nie wydarzyła, a całego związku nie było (zapominanie) i niestety często – powtórzyć swój błąd, ponieważ sytuacja nie została przepracowana i rozwiązana u źródła.

Zabójcza racjonalizacja

Podobnie jak zapominanie ma swoje dobre i złe cechy (z jednej strony moglibyśmy być geniuszami, gdybyśmy tylko mogli pamiętać wszystko, co chcemy, a z drugiej strony dzięki zapominaniu nie wariujemy), podobnie racjonalizacja może być błogosławieństwem lub przekleństwem. Oprócz codziennych małych racjonalizacji, które sprawiają, że przestajemy roztrząsać niepotrzebnie sprawy, co do których mamy wątpliwości, racjonalizacja ma nieocenione zalety w przypadku osób, które przeszły w życiu traumy. W wielu przypadkach lepiej jest wierzyć w inna wersją wydarzeń.

Po drugiej stronie medalu leży nagminnie (często nieświadome) wypieranie faktów co na dłuższą metę ma druzgocące skutki, ponieważ w ten sposób rzeczywisty problem nigdy nie zostaje rozwiązany tylko odsunięty na później. Zarówno zbyt łatwe odpuszczanie (kwaśne winogrona), jak i szukanie usprawiedliwień (słodkie cytryny) może doprowadzić do sytuacji patologicznych czy to w życiu prywatnym (związki, wychowanie dzieci) czy zawodowym (praca, kariera).

Ponieważ racjonalizacja jest procesem niezależnym od nas, którego nie jesteśmy (i nie powinniśmy) powstrzymywać, nie ma sensu z nią walczyć. To, co istotne to, żebyśmy zdawali sobie sprawę z jej istnienia i brali poprawkę na nią przy podejmowaniu (lub niepodejmowaniu) decyzji.

Jak to wygląda na przykładzie?

Prowadząc firmę, często słyszę pytanie:

– Czemu, nie weźmiesz sobie jakiegoś wypasionego sportowego auta leasing? Przecież i tak wrzucisz sobie w koszta.

Zawsze odpowiadam, że moje auto posiada wszystko, czego oczekuję od samochodu, jest pojemne, ma niezły silnik (1.8 143KM), klimatyzację, radio bluetooth i tempomat na autostrady. Ma już swoje lata i bagażnik pełen doświadczeń, ale wciąż działa niezawodnie. Znam siebie od ponad 28 lat i wiem, że gdybym kupił sobie wymarzone Audi A5, na które choruję, od kiedy pierwsza wersja pojawiła się na rynku, po pierwszych dniach radości z zakupu dopadłyby mnie wyrzuty sumienia, że bez sensu wydałem pieniądze. I choć mój mózg próbowałby ratować sytuacje i racjonalizować decyzję zakupu przy okazji każdego przejechanego kilometra, zasłaniałby tylko realny problem, który w gruncie rzeczy jest bardzo prosty.

W moim przypadku nawet sportowe Audi nie jest czymś co daje mi szczęście.

Newsletter

Dawid Adach

Co-Founder @ MDBootstrap.com / Forbes 30 under 30 / EO'er

For years I've been working as an IT Consultant in countries like Netherlands, Belgium, Poland or India developing enterprise class systems for the biggest companies within domain.

Since 2016 I'm co-founder of MDBotstrap.com - world class UI Framework used by NASA, Amazon, Nike, Airbus, Samsung, Apple and many other Fortune 500 Companies.

All author posts
Related Posts
  • Jak uczyć dzieci?

    Tato dostałam piątkę. – Gratuluję! – Ale Ala dostała szóstkę. Co byś odpowiedział swojemu dziecku w takiej sytuacji? Muszę przyznać, że moja relacja z nauką była burzliwa. W dzieciństwie rodzice oczekiwali ode mnie samych piątek i szóstek. Myślę, że to zrozumiałe z co najmniej dwóch powodów: W początkowych klasach byłem najlepszy w klasie, gdy poszedłem […]

  • Książkowa Agenda: Styczeń 2023

    Poza schematem. Sekrety ludzi sukcesu. Author: Malcolm Gladwell Moja ocena: 7/10 Często powtarzam, że mamy ogromne szczeście być tu gdzie jesteśmy bo fakt, że urodziliśmy się w danej szerokości geograficznej (patrząc na sytuacje na Ukrainie można nawet oszacować tę „dokładość” szcęścia na 100-150 km), danym roku czy konkretnej rodzinie jest zwykłym przypadkiem. Niemniej wciąż czasami […]

  • Czy jest jeszcze miejsce dla nowych firm?

    „Z żalem informujemy, że platforma Shopee zakończy działalność 13 stycznia o godz. 23:59” Czy doszliśmy do momentu w którym rynek jest już tak skonsolidowany, że nawet zniżki 25% i darmowa dostawa nie są w stanie zmienić układu sił? Shopee to jedna z najpopularniejszych platform zakupowych ze Wschodniej Azji oraz Brazylii. Shopee jest numerem jeden w […]